Przeróbka kanapy w Hondzie S-wing – wygodniejsza pozycja i więcej miejsca dla kierowcy

Tutaj znajdziesz opis oraz kosztorys przeróbki siedzenia w Hondzie S-wing 125 tak, by skuter uzyskał poziom wygody zbliżony do Hondy Forza 125.

Opisywaną metodą można przerobić kanapę w niemal każdym skuterze, jest ona bardzo uniwersalna.

Honda S-wing 125 to bardzo fajny i ekonomiczny skuter obarczony jedną przykrą wadą: dla kierowcy powyżej 170cm wzrostu pozycja podczas jazdy jest niewygodna.

Jazda w pozycji krzesełkowej jest w zasadzie OK, choć siedzi się trochę za nisko, pozycja jest jakby przykucnięta.

To nie przeszkadza przy krótkich trasach, ale po pół godziny zaczyna się robić niewygodnie.

Nie da się też wygodnie wyciągnąć nóg na podestach z przodu, bo siedzi się za blisko kierownicy. Z nogami na przednich podestach siedzi się zgiętym w kołyskę z kolanami pod brzuchem.

Dużo wygodniejsza pod tym względem była poprzednia generacja przed S-wingiem – Honda Pantheon.

No a już Forza – czyli wersja nowsza – jest fantastycznie wygodna.

Gotowa, przerobiona kanapa z nową tapicerką. Po lekkiej przeróbce możesz użyć istniejącej tapicerki, wtedy dużo oszczędzisz.

W Hondzie S-wing przeróbka siedzenia – a dokładnie cofnięcie “garbu” rozdzielającego miejsce kierowcy od miejsca dla pasażera bardzo poważnie zwiększa komfort jazdy.

Oczywiście ucierpi na tym wygoda pasażera, więc rozwiązanie to jest dobre dla tych którzy jeżdżą głównie sami.

Te w moim przypadku 8 centymetrów do tyłu sprawiło że nie wyobrażam sobie powrotu do dawnej kanapy. Dłuższe trasy stały się bezbolesne i w końcu mogę się nimi w pełni cieszyć.

Oryginalna i przerobiona kanapa. Różnica w wygodzie – kolosalna.

Mam 175cm wzrostu (czyli bez szans na portalach randkowych) i na standardowej kanapie po godzinie jazdy zaczynałem drętwieć.

Boli tyłek, bolą nogi, człowiek się wierci, próbuje jakoś tam układać. Może nie było dramatu, ale do komfortu Forzy było daleko.

Po przeróbce kanapy tani w zakupie S-wing staje się wygodny prawie jak Honda Silverwing, Forza czy inny bardzo wygodny skuter z możliwością wyprostowania nóg – Yamaha N-Max.

Bo nawet mniejszy od S-winga N-max ma więcej miejsca na nogi i jest wyraźnie wygodniejszy.

Przeróbka siedzenia bardzo podnosi wartość S-winga dla użytkownika bo pod względem komfortu stawia go w pobliżu droższych, nowszych i wygodniejszych konstrukcji.

Jeżeli masz zastrzeżenia co do wygody, to przeróbka zaradzi wększości problemów. Ja miałem S-Winga sprzedać, teraz byłoby mi już szkoda.

Zatem – do roboty.

A nie wystarczy dać do tapicera?

Niestety nie. Tapicerzy motocyklowi nie chcą brać się za zmianę konstrukcji siedzenia. A taka zmiana jest niezbędna, bo “garb” oddzielający kierowcę od pasażera to nie tylko gąbka i tapicerka, to także znajdująca się pod spodem odpowiednio ukształtowana plastikowa struktura.

Żeby uzyskać te upragnione 8cm, trzeba przerobić znajdujący się pod tapicerką plastik.

Tapicerzy motocyklowi o tym wiedzą i nie podejmują się. Musisz zrobić to samemu.

Dopiero kiedy przerobisz plastik i przytniesz gąbki, możesz oddać siedzenie do tapicera.

Możesz też wstawiając łatę w istniejącą tapicerkę wprowadzić zmianę samemu. Nie będzie ładnie, ale będzie wygodnie i tanio.

Zaczynamy przeróbkę

Przede wszystkim kup sobie jakąś starą kanapę od S-winga. Nie przerabiaj tej którą już masz bo po pierwsze wyłączasz skuter z eksploatacji na czas przeróbki, po drugie jeżeli będziesz chcieć go sprzedać to niewykluczone że przyszły nabywca będzie woleć oryginalne siedzenie.

Jeżeli planujesz zlecić zrobienie nowej tapicerki (bardzo polecam) to nie musisz przejmować się stanem tapicerki w kupowanej kanapie. Używaną kanapę dostaniesz spokojnie za około 100zł.

Byle nie było dziur w gąbkach, jakichś wyrwanych fragmentów.

Kanapa musi być cała i mechanicznie w porządku czyli musi posiadać nienaruszone 3 gwinty śrub mocujących do zawiasu oraz hak który łapie mechanizm zamka.

Hak zamykający kanapę musi być nieuszkodzony.

Gumowa uszczelka biegnąca wokół siedzenia też powinna być cała, nie popękana.

Najpierw musisz zdjąć istniejącą tapicerkę wyjmując trzymające ją zszywki.

Zszywki (zaznaczone na zielono) usuwamy podważając je śrubokrętem. Jeśli chcesz użyć tapicerki ponownie, staraj się jej nie uszkodzić.

Po zdjęciu poszycia zobaczysz gąbkowe wypełnienie składające się z dwóch części.

Cały trik polega na tym, by po przeróbce użyć istniejącej gąbki. Jest to możliwe bo ciąć będziemy w miejscach, które mają tą samą szerokość. Fragment zabrany z siedzenia pasażera wyląduje w całości z przodu, na siedzeniu kierowcy.

W newralgicznych miejscach gdzie kształ jest ważny zachowujemy oryginalną piankę, która idealnie pasuje do profilu siedzenia.

Tapicer nie będzie musiał nic kombinować i profilować – wystarczy skleić pianki, wypełnić luki i można szyć tapicerkę.

Zrobienie pianek od zera znacznie podniosłoby koszt, poza tym ciężko byłoby je dopasować do plastiku tak dobrze, jak zrobiono to fabrycznie.

Fabrycznie pianki są odlewane w formach z bardzo dużą precyzją, więc idealnie pasują do plastików.

Kątówka w dłoń i tniemy plastik!

Pamiętaj że mocowanie do zawiasu i hak muszą zostać w tym samym miejscu w którym są.

Przy pomocy szlifierki kątowej z tarczą do cięcia metalu wycinamy plastik tak, jak pokazane na obrazku:

Zakres cofnięcia możesz regulować w pewnym zakresie, ja wyciąłem jeden regularny fragment, 8cm. W zupełności wystarczyło.

Wycięty spod siedzenia pasażera 8cm fragment plastiku zachowujemy, bo pójdzie on do przodu.

Wycięty fragment wraz z “garbem” cofnie się do tyłu o dokładnie tyle samo, ile zabierzemy z siedzenia pasażera.

Krok po kroku wygląda to tak:

Wycięty fragment spod siedzenia pasażera zachowujemy bo pójdzie jako wypełnienie do przodu. Później wytniemy gąbkę dokładnie z tego samego miejsca.
Przesuwamy fragment spod siedzenia kierowcy wraz z oparcie. Oczywiście nie będzie pasował idealnie, trzeba podocinać okolice haka tak żeby można było zamknąć siedzenie.
Wycięte elementy zamienione miejscami. Nie przejmuj się że zostają puste przestrzenie, wypełnimy je później.

Wycięte fragmenty warto jakoś ze sobą prowizorycznie połączyć. Ja użyłem dużej lutownicy, którą w paru miejscach pospawałem plastik.

Cała operacja śmierdzi, ale robi robotę. Możesz je też powiercić i złapać na trytki – zrób jak ci wygodnie.

To oczywiście za słabe połączenie, chodzi w tym jedynie o to, żeby elementy złapać i utrzymać w miejscu do właściwej obróbki.

Ważne: w miejscach gdzie będziemy laminować (kolejny krok) należy powycinać zaznaczone na zielono wypustki/przetłoczenia. Powierzchnia musi być płaska.

Laminat epoksydowo szklany – tym to połączysz

Ponieważ żaden klej czy spawanie nie jest dość mocne (pomyśl o swojej wadze która będzie podskakiwać na wybojach), trzeba sięgnąć po technikę z branży szkutniczej.

Żywica epoksydowa i mata szklana – podstawowy materiał przy remontach łodzi oraz samochodów marki BMW 😉

Laminat epoksydowo-szklany jest potwornie mocny i trwały. Przy jego pomocy możesz nie tylko łączyć plastik, ale też i tworzyć zupełnie nowe, nieistniejące fragmenty.

Miejsca w które przyjdzie laminat trzeba wyrównać, bo bardzo nie lubi on załamań, zagłębień i ostrych kątów. Wystające fragmenty i przetłoczenia można obciąć kątówką, potem wyszlifować na płasko tarczami listkowymi.

Ja używałem tarcz grubości 40 i 60. Zużyłem dwie tarcze. Zużyłem też pewną ilość papieru 120 na szlifierce oscylacyjnej.

Zauważ że mój laminat tworzy coś w rodzaju miski, zachodzi na krawędzie boczne siedzenia.

Skończony laminat. Z drugiej strony też połóż warstwę laminatu w miejscach łączeń.

Było to konieczne żeby usztywnić siedzenie i upewnić się że wytrzyma ono mój ciężar podskakujący na wybojach, że konstrukcja się nie złamie i nie zapadnie.

W tym miejscu była dziura. Od spodu zasłoniłem ją tekturą. Na takim „rusztowaniu” dobudowałem brakujący fragment z laminatu.

Uwaga: wszelkie miejsca gdzie będzie laminowane muszą zostać zmatowione, czyli przeszlifowane papierem ściernym grubości około 100-160. Plastik nie może być gładki i połyskliwy, musi być zarysowany. Zwiększy to znacznie przyczepność żywicy.

Matowienie jest to krok konieczny.

Przed laminowaniem należy powierzchnię odtłuścić – odtłuszczaczem lakierniczym albo np. alkoholem izopropylowym.

Do laminowania polecam żywicę epoksydową Epidian 53 z utwardzaczem Z1. Jest trochę droższa niż bardziej popularny Epidian 5 ale ma ważne zalety.

Matę szklaną miałem w gramaturze 450g, 1 metr kwadratowy powinien wystarczyć.

Z Epidianem 53 możesz używać maty przeznaczonej do żywic poliestrowych, czyli jak nie wiesz jaką masz matę to nie problem – każda będzie ok.

Poza tym Epidian 53 ma bardzo długi czas pracy, bo spokojnie masz pół godziny na zużycie przygotowanej ilości.

Epidian 53 ma bardzo dobrą lepkość do wytwarzania laminatu, lepszą niż Epidian 5. Jest mówiąc prościej rzadszy.

Za jednym razem nie przygotowuj więcej niż 100 gram żywicy. Tyle zużyjesz akurat w czasie, gdy żywica zacznie tężeć.

Może cię korcić, żeby użyć sporo tańszej żywicy poliestrowej. To błąd.

Ma ona dużo mniejszą przyczepność do plastiku, tworzy dużo mniej odporny laminat no i nie schnie tak dobrze jak epoksydowa. Zawsze będzie trochę lepka bo żeby całkiem zaschła nie może mieć dostępu do tlenu. Czyli trzeba malować.

Wzoruj się na moim laminacie, połóż przynajmniej 3 warstwy maty szklanej. Fajnie jeśli położysz matę za jednym posiedzeniem, kiedy poprzednia warstwa jest nadal trochę “mokra”.

Jeżeli pozwolisz laminatowi całkowicie wyschnąć, musisz go przeszlifować/zmatowić przed kolejną warstwą. Inaczej nowa warstwa gorzej się przyczepi do poprzedniej.

W miejscach gdzie nie ma plastiku, zrób sobie rodzaj formy czy rusztowania – możesz użyć czegokolwiek, np. tektury. Oklej ją taśmą klejącą od strony gdzie będzie miała kontakt z matą i żywicą – łatwiej zdejmiesz jak już laminat stwardnieje.

Materiał który powstanie w procesie laminowania będzie dużo mocniejszy i sztywniejszy od oryginalnego plastiku siedzenia.

Jak laminować

Próbowałem znaleźć jakieś wideo ale widzę że nie ma nic z sensem. Większość ludzi używając pędzla powiela ten sam błąd. Widać nigdy nie budowali łodzi 🙂

Włosie pędzla należy skrócić o połowę czy jedną trzecią mniej więcej, uzyskujemy wtedy taką sztywną szczotkę jakby.

Na matę nanosimy trochę żywicy i wbijamy ją między włókna szklane uderzając pędzlem od góry. W ten sposób przesączamy matę żywicą.

Nie „malujemy” maty żywicą bo nie uzyskamy mocnego laminatu. Żywica musi być wbita/wepchnięta między włókna szklane, wtedy dopiero materiał uzyskuje swoją wytrzymałość.

W tak zrobionym laminacie nie będzie prawie widać włókien, bo będą one rozbite na robniutkie włókienka. Taki dobrze zrobiony laminat daje się wyszlifować i wypolerować tak, że jest przezroczysty.

W żadnym wypadku nie można dobierać proporcji żywicy i utwardzacza „na oko”. W przypadku dodania o wiele za dużej ilości utwardzacza może dojść do samozapłonu żywicy. Trzeba mocno przegiąć, ale taka ewentualność jest jak najbardziej realna.

Trzeba użyć wagi i dozować utwardzacz dokładnie.

Obróbka po laminowaniu (krok opcjonalny)

Jest możliwe że ten etap będzie można niemal całkowicie pominąć. Jeżeli jest w miarę czysto, nie ma zacieków, nic nie wystaje – można zostawić jak jest.

Po około dobie laminat można obrabiać. Pamiętaj że jest to mieszanina żywicy i włókna szklanego.

Nie szlifuj go w domu bo ty i twoi domownicy będziecie się drapać potem. Szlifuj na wolnym powietrzu.

Używaj maski przeciwpyłowej. Jeżeli została ci po niedawnej pladze maska FFP2 albo FFP3 – to jest to zupełnie wystarczające zabezpieczenie.

Do szlifowania załóż ubrania które od razu potem zdejmiesz. Osłoń jak najwięcej skóry, weź prysznic po szlifowaniu.

Pył ze szlifowania powoduje podrażnienia, skóra swędzi, jest to nieprzyjemne – więc lepiej tego uniknąć.

W szlifowaniu chodzi o to, by powierzchnię wygładzić, pozbawić zadziorów. Nie trzeba robić Bóg wie czego bo i tak laminat będzie pod gąbką i tapicerką.

Tniemy gąbkę

Gąbkę potnij tak jak na zdjęciu. Używamy do tego zwykłego nożyka do tapet, takiego z łamanymi ostrzami. Dla wygody warto ciąć dłuższym fragmentem nożyka a nie samym końcem.

Zobacz sobie na YT jak tapicerzy tną gąbki.

W moim przypadku na tym zakończyła się praca, tak to oddałem do tapicera.

Linie cięcia pokrywają się z tym, jak cięliśmy plastik. Jak widzisz fragment gąbki z siedzenia pasażera wylądował na siedzeniu kierowcy. Pozostałe fragmenty są tam gdzie były względem plastików, więc wszystko pasuje.

Jak widzisz można zrobić to tak, że użyjemy całej gąbki i nie będzie dziur.

Ewentualne niewielkie luki wypełni tapicer, poklei on też pocięte fragmenty odpowiednim elastycznym klejem. Miejsca cięcia nie będą widoczne ani odczuwalne.

Tak przygotowane siedzenie będzie dla każdego motocyklowego tapicera normalną, standardową robotą.

Zero cudowania, zero dorabiania gąbek. Prosta, typowa robota.

Chcesz to zrobić po taniości? Wstaw pasek/łatę w zaznaczonym miejscu i możesz użyć istniejącej tapicerki.

Wszywając łatę o odpowiedniej szerokości można użyć istniejącej tapicerki.

Gąbki wartoby pokleić klejem tapicerskim i być może dać na wierzch 5mm gąbkę tapicerską żeby wyrównać.

Nie będzie estetycznie, ale będzie wygodnie i oszczędzisz największy z kosztów.

Całkowity koszt przeróbki siedzenia

Siedzenie – 120 pln z wysyłką (możesz oszczędzić przerabiając to które masz)
Żywica z utwardzaczem (500g) i mata szklana – 100 pln
Tapicer – 400pln (całkowicie nowa tapicerka, polecam)
Drobiazgi – najtańsze pędzle (są jednorazowego użytku, nie wyczyścisz ich z żywicy), tarcze, papier ścierny itp. – 30pln
Razem: 650 pln. Jest to pełna opcja, bez żadnych oszczędności.

Można próbować oszczędzić na tapicerce – w zasadzie wszywając łatę z przodu da się użyć istniejącej powłoki.

Sam tak chciałem zrobić po taniości, ale tapicer mnie namówił żeby zrobić nówkę i się zgodziłem.

To była dobra decyzja. Nowa tapicerka jest lepsza od oryginalnej, bo zrobili mi powierzchnie na których się siedzi z antypoślizgowego materiału. Bardzo wygodne bo się nie zjeżdża, nie przesuwa podczas jazdy.

Czy warto przerabiać?

Uważam że nawet za te 650zł i sporo własnej pracy jak najbardziej warto. Już mówię dlaczego.

Ja S-winga porównuję głównie do dwóch nowszych, droższych i o wiele wygodnieszych skuterów – Forzy 125 i Yamahy N-max.

S-Wing 125 jeśli chodzi o osiągi jest tylko trochę gorszy od Forzy 125. Tak samo jak Forza 125 jest to maszyna do miasta i na drogi krajowe. Uważam że w obu przypadkach na krajówkach i tak nie ma czym wyprzedzać.

Fakty są takie że firmowe (nie-chińskie) maksiskutery 125cc nie różnią się od siebie jakoś bardzo osiągami.

Forza jest trochę szybsza, zrywniejsza i mniej pali, jest też o niebo wygodniejsza od S-winga. Tyle że używana potrafi kosztować dwa razy więcej – przy niekiedy dwóch latach różnicy w roczniku.

Ja mojego S-winga rocznik 2013 kupiłem za 6500zł podczas kiedy za najtańszą dostępną Forzę z 2015-stego roku trzeba było dać wtedy minimum 12000.

Od dużo wygodniejszego N-maxa S-wing jest większy, ale osiągi ma już bardzo zbliżone.

Przeróbką siedzenia za maksimum 650zł dociągasz S-winga bardzo blisko stopnia wygody Forzy czy N-maxa.

Przetestowałem dużo skuterów – jeśli chcesz móc wyprostować nogi (bardzo polecam tą możliwość) to oprócz powyższych jeszcze wchodzi w rachubę Yamaha X-max albo Piaggio X10 (lista dostępnych skuterów z tą możliwością).

Kymco X-town jest też bardzo wygodny, ale niestety nie ma ABS-u i jest chiński co niestety widać i czuć, więc szczerze go odradzam.

Jego starszy brat, Downtown 125 jest chyba jeszcze bardziej niewygodny od nieprzerobionego S-winga. Nie nabierz się na “recenzje” naszych internetowych naganiaczy z motocyklowych portali.

W Downtownie te przednie podesty są kompletnie nie do użytku dla ludzi powyżej 170cm wzrostu. Tak samo źle jest w nowym jak i starym Downtownie, którego wersja sprowadzona z Niemiec nazywa się Dinkstreet.

Chińczykom pewnie jest na tym sprzęcie wygodnie, są zwykle drobniejszej budowy. Dla nich to w końcu projektowano zapewne.

Wsiądź i przekonaj się. I pomyśl że zgięty w kołyskę miałbyś tak podróżować 200km.

Po przeróbce kanapy naturalną pozycją na S-wingu staje się oparcie stóp na dolnej części podestów z przodu. Na trasie najwygodniej jest wyprostować nogi kładąc stopy całkowicie na podestach.

Poprawia to bezpieczeństwo, bo w razie mocnego hamowania jesteśmy zawsze zaparci o podesty bo jest to dużo wygodniejsze od pozycji krzesełkowej.

Hamując przenosimy swój ciężar na skuter nogami poprzez podesty, a nie rękami na kierownicę.

Mając solidne podparcie nie polecimy łatwo do przodu. To duży plus.

Dzięki odsunięciu do tyłu zyskujemy większą swobodę w sytuacjach gdzie maksymalnie skręcamy kierownicę. Zyskujemy więc na zwrotności.

S-wing z przerobioną kanapą to poważna budżetowa alternatywa dla droższych i nowszych skuterów bo komfort jazdy jest zbliżony.

Spalanie i osiągi są tylko trochę gorsze, cena zakupu atrakcyjna. Można nim więc jeździć tanio i wygodnie, korzystać z dużej dostępności części.

Serdecznie polecam przerobienie kanapy w S-wingu, bo daje to temu skuterowi drugą młodość i dużo radości z jazdy.

Sprawia to też że staje się on dobrym, wygodnym sprzętem nie tylko do miasta, ale i do dłuższych kilkusetkilometrowych wypraw.