Jazda na skuterze zimą – porady, produkty, doświadczenia

Czy zimą można jeździć na skuterze 125cc? Pewnie że można, i to w zdecydowaną większość dni.

Jeżeli planujesz jeździć zimą, to mam dla ciebie garść porad opartych o rzeczy które sam wypróbowałem.

Mam też bardzo konkretną odpowiedź na pytanie, ile zimowych dni nadaje się do jazdy na skuterze – bo prowadziłem kalendarz/dziennik jazdy zimowej – zobacz poniżej.

W większości wskazuję problemy, bo o zaletach i cudowności wszelkich zimowych produktów motocyklowych zapewne już poczytałeś/pooglądałeś u sprzedawców i płatnych naganiaczy z różnych portali.

Z moich doświadczeń wynika, że granicą komfortu jest temperatura +5°C. Poniżej tego można zapewnić komfort termiczny, ale kosztem dużej niewygody (mufki + motokoc).

Dwa główne problemy z zimową jazdą to przyczepność opon i zimno – więc to nimi właśnie zajmę się poniżej.

Najpierw jednak zobaczmy jak wygląda możliwość jazdy w mieście w najgorsze miesiące, czyli grudzień, styczeń i luty.

Południe polski, duże miasto.

Poniższa tabela pokazuje dni w które moim zdaniem dało się jeździć na skuterze (pojechałbym gdybym miał potrzebę) oraz dni w które sam faktycznie jeździłem.

Dni nadające się do jazdy na skuterze w zimie (grudzień, styczeń, luty)

Tabela dotyczy przełomu lat 2022/2023.

Dni w zimowych miesiacach w ktorych mozliwa byla jazda na skuterze

Na 90 dni składających się na zimowe miesiące roku 2022/2023, 69 dni nadawało się moim zdaniem do jazdy na skuterze. To oznacza że było sucho, albo mokro ale nie na tyle zimno żeby istniało niebezpieczeństwo powstawania lodu na drodze.

Czyli trzy czwarte lub 75% najgorszych zimowych dni (miesiące grudzień, styczeń, luty) było moim zdaniem bezpieczne do jazdy na skuterze.

Każdego dnia oceniałem czy tego dnia sam bym wyjechał gdybym miał taką potrzebę – wiec tabela jest szczegółowa. Jeżeli dany dzień zaczynał się dobrze, a kończył złymi warunkami to oznaczałem go jako nienadający się.

Sam jeździłem na skuterze w 27 z 90-ciu dni miesięcy grudzień, styczeń i luty – czyli w około jedną trzecią lub 30% najgorszych zimowych dni.

Podczas jazdy w zasadzie nie odczuwałem żadnych różnic w prowadzeniu skutera w porównaniu z cieplejszymi miesiącami, choć trzeba zaznaczyć że jeżdżę defensywnie i prawie nie zdarza mi się awaryjne hamowanie.

Można powiedzieć że pojęcie sezonu motocyklowego dla mnie nie istnieje, bo jeżdżę całorocznie – choć w zimie oczywiście mniej.

Problem: przyczepność opon

Na przyczepność recepta jest jedna – zimowe opony. Niestety na skuterze opon nie wymienisz tak łatwo jak w aucie.

Poza tym nawet zimówki nie uratują cię na lodzie. W porównaniu z autem dwukołowy pojazd ma o wiele mniejszą stabilność. Tam gdzie auto wpada w poślizg, skuter leży.

Oczywiście są też maniacy…

Wymiana opon w skuterze to procedura upierdliwa. Najbardziej praktyczne jest posiadanie dwóch kompletów kół wraz z tarczami hamulcowymi.

Ja radzę sobie tak, że nie jeżdżę kiedy jest śnieg czy lód. Jak jest w miarę sucho, standardowe markowe opony dają sobie nieźle radę.

Poza tym skuter który mam uważam za przejściowy, kupiłem go do nauki jazdy i zabawy w mechanika, nie chcę w niego inwestować. Kiedy kupię moją docelową maszynę to oczywiście zaopatrzę się też w zimowe koła.

A póki co uważam żeby nie musieć gwałtownie hamować – co zresztą i tak robię zawsze. ABS bardzo pomaga, o ile w lecie prawie go nie czuję, to zimą zaczynam zauważać jego działanie.

Mam opony Michelin City Grip 2. Ich producent twierdzi że są “na każdą porę” ale unika jasnego stwierdzenia że można jeździć w zimie, raczej zasłania się sugerującymi to frazesami.

Niby „gotowe do jazdy w każdej porze roku” ale o zimie jakoś niespecjalnie wspominają…

Ponieważ nie mam zimówek, nie jeżdżę przy bardzo złych warunkach. Jest mokro i możliwy lód – daję sobie spokój. Jest sucho (albo mokro ale tak z +5 stopni) – jeżdżę.

Nie żyję z jeżdżenia skuterem tak jak np. dostawcy, więc mam wybór.

Jeżdżę kiedy się da bo lubię zalety skutera takie jak możliwość omijania korków i swobodne parkowanie. Żeby to mieć jestem gotów trochę zmarznąć.

Przejdźmy zatem do kwestii zimna.

Problem: zimno

Na skuterach mamy lepiej niż motocykliści, bo chronią nas wysokie szyby i owiewki. Już samo to robi ogromną różnicę.

Na motocyklu cały pęd lodowatego powietrza bierzesz „na klatę” i na odsłonięte nogi. Na skuterze ochrona przed zimnym podmuchem jest nieporównywalnie lepsza.

Myślę że już sama budowa skutera wydłuża dla nas sezon w porównaniu z motocyklami. Później niż motocykliści zauważymy że robi się nieprzyjemnie.

W mojej jeździe skuterem w zimie zaobserwowałem, że marzną mi głównie palce u rąk i stopy. Reszta jest ok pod motocyklową kurtką i spodniami z zimową podpinką.

Kiedy jeździłem z motokocem, problem ze stopami mocno się redukował choć nie znikał całkiem.

Bez motokoca dodatkowo marzły mi uda, ale nie jakoś strasznie – dzięki owiewkom zapewne.

Czyli stopy i palce u rąk w moim przypadku marzną najbardziej i myślę że może to być bardzo typowe dla skuterzystów.

Oto czego próbowałem w związku z zimnem:

Grzane manetki

Super sprawa, ale nie rozwiązuje całkowicie problemu. Nawet w połączeniu z niezłymi zimowymi rękawicami.

Przy miejskiej jeździe w temperaturze około 0-5 stopni po 15-stu minutach i tak zmarzną ci palce w miejscach narażonych na pęd powietrza. Nie będzie tak strasznie jak bez grzanych manetek, ale jednak.

Grzane manetki na pewno podnoszą komfort, ale nie są pełnym rozwiązaniem. Grzeją cię tam, gdzie nie wieje – wewnątrz dłoni.

Pomimo tego uważam że grzane manetki na pewno warto mieć.

Zdarza mi się używać ich nawet w lecie jak jest gorsza pogoda, wieczorami, jak pada itp. Na trasie potrafi tak dawać po łapach, że manetki ratują sprawę – a letnie rękawice są bardzo przewiewne.

Rękawice zimowe

Moim zdaniem same rękawice nie ochronią rąk przed zmarznięciem, jeśli jedziesz powyżej 15-stu minut. Mam rękawice Shima Inverno. Kosztują w tej chwili 260zł i pomagają bardzo średnio.

Rękawice Shima Inverno. Na jesień są ok. Zimą będziesz potrzebować czegoś jeszcze. Oceniam że działają od 5-ciu stopni w górę. Poniżej zmarzniesz.

Były ok jesienią (czasem nawet bywało za ciepło i wracałem do letnich rękawic), ale w zimie po prostu marznie się w palce.

Zobacz sobie recenzje co lepszych rękawic na Allegro, takich powyżej 200zł, bardziej firmowych niż chińskich. Ludzie którzy faktycznie pojeździli na mrozie narzekają że to nie pomaga.

Myślę że reszta która chwali pojeździła jesienią w cieplejsze dni, a nie faktycznie w zimie.

Tak naprawdę zimowe rękawice pomagają, tyle że nie na długo.

Czas jazdy jest bardzo poważnym czynnikiem jeśli chodzi o marznięcie na skuterze w zimie. Krótsze jazdy mogą być zupełnie bezproblemowe podczas gdy dłuższe mogą stać się mordęgą.

Zimowe rękawice motocyklowe naprawdę robią różnicę, ale i tak zmarzniesz jeśli jedziesz dłużej.

Same rękawice zimowe nie są pełnym rozwiązaniem. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie jeździć zimą bez nich.

One są po prostu konieczną częścią zimowego ekwipunku, choć same w sobie nie są wystarczające.

Pro tip: jeżeli do zimowych rękawic włożysz ciepłe, niezmarznięte ręce, to możesz sporo przejechać zanim zmarzniesz.

Jeżeli już masz zmarznięte ręce kiedy startujesz, to podczas jazdy szybko zrobi się jeszcze gorzej. Ręce nie ogrzeją ci się podczas jazdy.

Mufki

Przetestowałem rozwiązanie obejmujące mufki + zimowe rękawice + grzane manetki. Miałem mufki Oxford Super Muffs.

Pełny montaż wymagałby przedziurawienia mufek w miejscu gdzie są śruby na lusterka (obok zbiorniczków płynu hamulcowego). Nie wiem szczerze mówiąc co to miałoby zmienić. Chyba to że się ich nie da potem zwrócić.

W tej konfiguracji ręce zmarzły mi tylko trochę i to po godzinie jeżdżenia po mieście i trochę w trasie.

Przy około 0 stopni jest całkiem ok nawet przy dłuższej jeździe.

Niestety mufki okazały się znacznie utrudniać jazdę i manewrowanie. Taki produkt nie dedykowany do konkretnego modelu skutera nie jest idealnie dopasowany.

Ciężko sięgało mi się do kierunkowskazów, zdarzało mi się że mufka naciskała mi klakson. Jeżeli chcesz jeździć z mufkami Oxford Super Muffs na Hondzie S-wing 125, Pantheon, SH czy czymś podobnym to odradzam.

Jestem tym produktem zawiedziony.

Nie da się tego zainstalować tak, żeby było wygodnie.

Taki poziom niedopasowania i niewygody możnaby zaakceptować w chińszczyźnie za kilkadziesiąt złotych. Chińszczyzna z logo firmy Oxford kosztuje 200zł.

Trzeba się też przyzwyczaić że jeśli zdejmujesz rękę z kierownicy, to musisz potem trafić z powrotem do mufki.

Sama mufka ogranicza wyczucie hamulca czy kierunków, które w grubej zimowej rękawicy już i tak nie jest fantastyczne.

Mufki były na tyle irytujące że je zwróciłem uznając że zamiast nich spróbuję dużych handbarów.

Handbary

Niestety handbarów długo nie potestowałem bo okazało się że te które kupiłem ograniczają maksymalny skręt kierownicy.

Wydają się one jednak być obiecującym i wygodnym rozwiązaniem w połączeniu z zimowymi rękawicami. Z handbarami po rękach nie wieje.

Tyle mogę o nich napisać na razie, uaktualnię jak znajdę handbary nie blokujące skrętu i dłużej z nimi pojeżdżę.

Handbary na pewno mają sens.

Motokoc

Mam motokoc Tucano Urbano, dedykowany do mojego modelu skutera.

Motokoc bardzo podnosi komfort termiczny, zasłania całe nogi i trochę nawet tors. Jest jak fartuch zakładany przez głowę.

Niestety stopy dalej marzną, choć dużo mniej niż bez koca.

Spokojnie można jeździć godzinę przy około zera stopni i nie zmarznąć.

Niestety z kocem musiałem się pożegnać, bo powodował on problemy.

Koc jest sztywny i utrudnia wsiadanie i zsiadanie. Bardzo krępuje ruchy. Zahaczasz o koc nogami, ciężko wsiąść, ciężko zsiąść. To zjawisko jest szczególnie problematyczne w skuterze z tunelem centralnym, w typowych “kiblach” pewnie jest łatwiej.

Kto tego nie próbował, nie zdaje sobie sprawy jakie to jest uciążliwe kiedy masz na sobie krępującą ruchy zimową odzież.

Jak już wsiądziesz, musisz jakoś założyć na szyję troczek (nie chcę tu używać słowa pętla) który mocuje koc niczym rodzaj fartucha.

Zsiadając musisz to jakoś odpiąć i potem gramolić się ze skutera próbując się przy tym nie wywrócić.

Coś co w normalnych warunkach jest proste, staje się całą niewygodną procedurą.

Najgorsza jest jednak jazda w mieście. Jeżeli musisz szybko wystawiać nogę żeby się podeprzeć, zdarza się że zahaczasz o koc.

Ja kilka razy mało się nie wywróciłem przez to. Podpieranie się przestaje być automatyczne, trzeba na to świadomie zwracać uwagę. Zmniejsza to komfort jazdy, zwłaszcza w mieście gdzie podpierasz się co światła.

Z mojego doświadczenia koc to rzecz dobra w teorii. W praktyce powoduje dużo problemów i niedogodności.

Używałbym go tylko wtedy, gdybym musiał jeździć długie trasy kiedy jest bardzo zimno. A ja w trasy zimą nie jeżdżę, aż takim wariatem nie jestem.

Jak jedziesz i nie musisz często stawać to jest całkiem w porządku i robi on olbrzymią różnicę.

Gorzej jak często stajesz czy zsiadasz/wsiadasz – wtedy jest problemem.

Podsumowując: koc daje bardzo dużo, ale musisz się nauczyć z nim jeździć i zaakceptować niedogodności.

Motocyklowa kurtka i spodnie zimowe

Mam kurtkę i spodnie motocyklowe z zimową podpinką. Jest w nich wystarczająco ciepło – dzięki podpinkom właśnie.

Jeśli chodzi o problemy, to jest jeden: w pomieszczeniach w takich spodniach z podpinką można się ugotować.

Wszystko fajnie jak długo jesteś na zewnątrz. Wewnątrz kurtkę zdejmiesz, no ale w spodniach zostajesz.

No i tu jest dylemat – zakładać podpinkę wiedząc że w pomieszczeniu się ugotujesz, czy nie zakładać, trochę zmarznąć ale za to potem w pomieszczeniu mieć lepszy komfort.

Powyższe oczywiście można odnieść do dowolnej odzieży, jak założysz ciepłe kalesony do dżinsów to też się będziesz gotować w pomieszczeniach.

Zimowe buty

Ja nie jeżdżę w dedykowanych butach motocyklowych, ale zawsze mam wysoko sznurowane skórzane buty za kostkę.

Rozumiem że zwykłe skórzane buty nie mają wzmocnień, ale też i nie spadną w razie wypadku – a o to między innymi chodzi w motocyklowych butach.

To jest mój kompromis między bezpieczeństwem a wygodą. Chcę się móc swobodnie poruszać po dojechaniu na miejsce.

W zimie jeżdżę w wysokich butach zimowych, z ociepleniem co pomaga mniej zmarznąć podczas jazdy.

Generalnie jeśli na buty wieje ci powietrze to zmarzniesz, jakie by one nie były. Grube skarpety wiele nie pomogą.

Podsumowanie

Komfortu jak w aucie zimą na skuterze nie uzyskasz. Jazda skuterem w zimie oznacza niewygody. Można te niewygody redukować, ale super chyba nigdy nie będzie.

Może być co najwyżej znośnie.

Nie bez powodu w zimie z ulic znikają ci jednośladowcy, którzy jeżdżą dla przyjemności a zostają na nich ci, co jeżdżeniem zarabiają na życie albo ci co dojeżdżają do pracy.

Nie bez powodu mamy też pojęcie sezonu motocyklowego.

Myślę że dla wielu osób odstawienie skutera do garażu na te najgorsze około 4 miesiące w roku może być najlepszym rozwiązaniem.

Myślę tu o czasie od połowy listopada do połowy marca – to chyba jest minimum.

Odpada wtedy problem zimówek i niedoskonałych rozwiązań mających zapewnić komfort termiczny.

Ci co muszą jeździć stoją przed wyborem ile jakiego typu niewygody są gotowi wycierpieć żeby mniej zmarznąć.

Zimowa jazda na skuterze w naszym klimacie nierozerwalnie wiąże się z wyborami mniejszego zła.